Kwietniowy poranek nadszedł z chłodnym, szarym niebem.
Było zimno, choć wczesnowiosenne powietrze wdzierało się przez uchylone okno, wnosząc świeżość do zamkniętych ścian, a śpiew ptaków roznosił się głośno i wyraźnie po pustych ulicach.
Leżąc na macie do ćwiczeń od razu przenoszę się na piękną, pachnącą, zieloną łąkę.
Wdech... wydech... hmm, cisza.
Zwykle o tej porze śpiew ptaka miesza się z ulicznym hałasem; samochodami i krzykami, ale dziś cisza.
Od kilku tygodni poranki wypełnione są nicością. Ludzie wychodzą tylko na najpotrzebniejsze zakupy lub popołudniową szybką gimnastykę.
Świat stanął w miejscu.
Pełen strachu, smutku i ignorancji. To czas, kiedy ludzie pokazują swoją prawdziwą naturę. Niektórzy zakochani w swojej okolicy postanawiają zostać w domu i opiekować się bliskimi. Inni jednak wyładowóją swoją frustrację na ludziach, których spotykają na ulicach lub na personelu pierwszej linii, który ryzykuje zdrowiem aby im służyć.
Wdech .....wydech…
Moje nogi wydawały się spuchnięte i białe, niebieskie i czerwone jak zawsze. Jednak nie czułem żadnego bólu, ciągnięcia czy mrowienia
Dziwne, ....pomyślałam
Jedyny prawdziwy dyskomfort, jaki odczuwałem, pochodził z mojego ciała astralnego.
Ostatnio wypowiedziane słowa wbijają się we mnie jak kule, raniąc każdą część mojej duszy. Czuję, jak każde słowo ocieka sarkazmem, każde brzydkie spojrzenie ze zdwojoną siłą.
Byłam pogrążona w smutku.
W czasach takiego jak ten światowego kryzysu, kiedy powinniśmy się wspierać, zostałam postawiona na pierwszej linii klienta kontra doradca żywieniowy/sprzedawca, bez żadnej tarczy obronnej. Nie byliśmy przygotowani na nowe zasady, nie przechodziliśmy żadnych specjalistycznych szkoleń czy symulacji takich sytuacji, a przede wszystkim nie byliśmy gotowi na bezczelność i masową ignorancję, ani my, ani nasi klienci.
Czy nie jest to tak że zwykle frustracja i złość, które pojawiają się są skutkiem wewnetrznego niepokoju, ignorancji lub wewnętrznego bólu? Czy cała ta surowość wobec innych ludzi jest wezwaniem...
„Jestem tutaj! Źle się czuję! Boję się! Rozdziera mnie od środka! Uśmiechasz się? Nie, czuję się okropnie, więc wyślę ci całą moją negatywność!”
"Złość tylko z pozoru jest silna bo jest glośna a tak naprawdę jest pełna rozpaczy i bezsilności"
Oczywiście niektóre osoby przyniosły radość i zrozumienie. Jednak na początku ta zła strona mocy przesłoniła cały obraz pierwszych dni lockdownu w Londynie.
I nagle, po kilku trudnych tygodniach... podczas kolejnych wycelowanych we mnie pocisków coś pękło. Ta miłość, spokój, uśmiech, wszechobecny Zen… po prostu runął z hukiem. Zacząłam płakać. Łzy spłynęły mi po policzkach, a wszystkie moje emocje równały się tylko żalowi i bezsilności.
Wdech ...wydech…
Kolejny tydzień spędziłam w domu.
Poczułam, że moja dusza potrzebuje wsparcia i opatrunku na wszystkie zadane jej rany, nadszedł czas na odświeżenie i przygotowanie się do nowej przygody z losem.
To był czas regeneracji, To był mój Czas w domu.
Czas z mężem i czas dla siebie.
W sytuacji gdy inni narzekali że siedzą w domach od miesięcy, ja po pracy każdego dnia - sklepy ze suplementacja i zdrowa żywnościa były oblegane, nas doradców zywieniowych traktowali jak lekarzy i gneli do nas stojac w długich kolejkach.- Ja poczółam ulgę
Czas, który spędziłam kojąc rany balsamami dla duszy w postaci książek, oj nie wyobrażam sobie innej formy relaksu. (Tu jak zwykle z pomocą przyszedł mój ukochany CR Zafon, Lucy Maud Montgomery, Regina Brett i Agnieszka Maciąg). To są lekcje, po których wpadam w kilkugodzinny trans. Zastanowię się nad tym, co było i na czym się skupię na tej konkretnej chwili, na tym spokoju, na tej cudownej chwili, TERAZ. Na tym całkowitym oderwaniu od codzienności
Wdech ...wydech…
Zrozumiałam, że czasami potrzebujemy chwili, żeby przetrawić to, co tak mocno i nieustannie zgina nas w środku. Nawet jeśli jest to nadmiar niepotrzebnie wypowiedzianych słów w naszą stronę. (czasami jest to niegrzeczna uwaga na temat rozmiaru i wyglądu naszych nóg, a innym razem frustracja związana z pośpiechem i nerwowością w związku z ograniczeniem liczby klientów w sklepie z powodu nagłego dystansu społecznego)
Po takiej chwili przetrawienia emocji potrzebujemy chwili, aby wyjść z niekomfortowej sytuacji i spojżeć na wszystko z innej perspektywy.
Spójrz na to z dystansu i zrozum, dlaczego cały łańcuch wydarzeń potoczył się w ten sposób.
Może to kolejna lekcja, która wystawia na próbę naszą cierpliwość i poziom naszej wrażliwości.
A może dzwonek naszej podświadomości, która buntuje się z powodu nagromadzonych błahych myśli krążących w naszej głowie?
Albo po prostu kolejna katastrofalna sytuacja, która ma nam pokazać, jak piękne jest życie. Życie bez złości, osądów, frustracji i zbędnych myśli.
Zawsze mamy wrażenie, że wszystko wokół odżywa w ciepłe, letnie dni, ale dopiero w deszczowych, szarych chwilach doceniamy i tęsknimy za promieniami słońca.
Życie toczy się według swoich zasad. Równowaga między światłem i ciemnością, radością i smutkiem, zrozumieniem i złością..
Wdech.... i wydech. Otworzyłam oczy.
Wstałam, zwinąłem matę do jogi i położyłem ją z tyłu tam, gdzie jej miejsce, i podszedłem do okna.
Słońce zdążyło przebić się przez mleczne pasy chmur. Usiadłam na naszej sofie i wpatrywałam się w poranny kwietniowy krajobraz, przepełniona miłością, wzięłam kolejny głęboki oddech.
Wdech wydech…
Byłam gotowa rozpocząć nowy dzień.
Tłumaczenie i redakcja na język angielski (mój kochany kolega i niesamowita osoba) Rabab Rajwani.